Nie dość, że mam na głowie dużo za dużo pracy, spraw i zobowiązań to jeszcze zadręczam się rzeczami, które naparwdę nie powinny mnie interesować nawet w najmniejszym stopniu. Powinnam iść na jakiś kurs asertywności bo niedługo ludzie całkowicie wejdą mi na łeb.
Nie jestem ostatnio sobą.. mniej się uśmiecham, jestem smutna i ciągle zamyślona. Takie życie w ciągłym biegu i z głową zaprzątniętą listą spraw do załatwienia to zupełnie nie w moim stylu.. Mam za cienką skórę na cały ten wyścig szczurów. Wszystko mnie dogłębnie dotyka i boli.. Nie umiem tak żyć i nie chcę, co najważniejsze.
Stałam sie totalnie aspołeczna i marze ostatnio tylko o tym żeby zostawić wszystko i wyjechać przynajmniej na 3 dni. Pomilczeć.. Pomyśleć.. Wyciszyć się.. Na chwilę przestać istnieć dla otaczającego mnie społeczeństwa.
Wsiadam, odpalam, rozkoszuje się tym przyjemnym warkotem i już mnie tu nie ma...... moja pełnia szczęścia na obecną chwilę.
ej ale ode mnie też potrzebujesz odpocząć?? :( no bo kurde, ja też ostatnio ciągle Ci głowę zawracam :(
OdpowiedzUsuńA wiesz co by Ci dobrze zrobiło na to przejmowanie się wszystkim i wszystkimi prawda?
Ty jesteś moje skrzydełka! :)
OdpowiedzUsuńhehe i wiem co trzeba zrobić, ale to przełożyłyśmy na niedziele:D
OdpowiedzUsuńa w ogóle to przecież proponowałam Ci żebyś rzuciła wszystko i jechała ze mną!:)
OdpowiedzUsuń