czwartek, 11 sierpnia 2011

"Ostatecznie jestem kobietą i bardzo mnie to cieszy..." :)

Mnie też to bardzo cieszy, ale dzisiaj nie o tym chciałam napisać kilka słów ;) Otóż to mądre stwierdzenie nie jest mojego autorstwa.. Wypowiedziała je kobieta, która w dziwny sposób już od dawna ogromnie mnie fascynuje, jako człowiek. Nie chodzi mi dokładnie o jej wygląd (choć w mojej ocenie była prześliczna) ale o sam fenomen jej osoby. Nie postrzegam jej stereotypowo jak zapewne większość ludzi, uważając Monroe za cycatą aktoreczke, bez talentu i na domiar złego jeszcze głupią. W świetle reflektorów piękna blond sexbomba z zawsze wymalowanymi na czerwono ustami i olśnieającym, choć trochę sztucznym i przerysowanym uśmiechem. Kiedy jednak przyjrzeć sie bliżej okazuje się że była bardzo nieśczęśliwa, zagubiona i samotna.  Znalazłam ostatnio w internecie stronę z setkami jej zdjęć. Zaczęłam je oglądać i zanim się obejrzałam to po około dwóch godzinach, połowę z nich miałam już na dysku w folderze "Marylin". Sama nie wiem jak to się dzieje, ale te zdjęcia mają w sobie coś takiego... narazie nie umiem tego nazwać tak jakbym chciała, ale myślę że to sie z czasem zmieni. Najprościej będzie jak napisze, że po prostu lubię je oglądać. Mam nawet swoje ulubione:


Niedawno ukazała się książka   (której jeszcze nie mam i nad czym ubolewam strasznie..). Z niepublikowanych dotąd prywatnych listów i wierszy Marilyn Monroe powstały "Fragmenty". Mam tu pare cytatów (oczywiście z internetu:/) 

"Sama!!!!!
Jestem sama - zawsze jestem
sama
cokolwiek by się działo"


 "Sądzę że zawsze
głęboko przerażała mnie myśl o byciu czyjąś
żoną
bo nauczyłam się od życia
że nie można kochać drugiego,
nigdy, naprawdę" 

"Moim zmartwieniem jest ochronić Arthura kocham go - to jedyna osoba - jedyny człowiek jakiego znam którego mogłabym kochać nie tylko jako mężczyznę pociągającego mnie tak że aż tracę zmysły - ale jest jedyną osobą - jako druga istota ludzka - której ufam tak jak sobie - bo kiedy ufam sobie (w pewnych sprawach), to całkowicie, a z nim tak właśnie jest..." 

Arthur Miller (jej mąż) określił ją słowami:
"Żeby przeżyć, musiałaby być bardziej cyniczna lub przynajmniej bliższa rzeczywistości. Ona tymczasem była poetką, która na rogu ulicy próbuje recytować tłumowi wiersze, ten zaś zdziera z niej ubranie"

To ciekawe jak diametralnie różni się ten obraz kobiety od tego, który jest powszechnie każdemu znany i powiedzmy sobie ogólnie przyjęty. Może jednak warto dowiedzieć się czegoś więcej a nie postrzegać jej tylko w kategoriach "piękne ciało i nic więcej"? Osobiście nie mogę się doczekać kiedy będę miała tę książkę w swojej małej domowej biblioteczce. Niestety narazie miesięczny limit na książki (i cokolwiek) wyczerpałam, a ta niestety nie należy do najtańszych (ponad 40zł). Muszę w związku z tym uzbroić się w cierpliwość i poczekać jeszcze jakiś czas... ale jak znam siebie to nie zbyt długo;) Na koniec jeszcze jedno z moich ulubionych.



2 komentarze:

  1. świetne cytaty ! książka na pewno jet godna uwagi !
    Muszę przyznać że Marilyn była piękną kobietą

    pozdrawiam gorąco !

    OdpowiedzUsuń
  2. piękna prawda?:) i tyle czasu minęło a ja jeszcze nie mam tej książki:(
    również Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń