Jeżeli ktokolwiek ma jakieś wątpliwości czy dziewięćdziesięciominutowy film opisujący ponad 5 dni z życia jednego człowieka może być naprawdę dobrą produkcją i trzymać w napięciu to powinien obejrzeć 127 godzin. Nakręcony na podstawie prawdziwych wydarzeń z kwietnia 2003 roku kiedy to 28-letni chłopak, miłośnik wspinaczek górskich i obcowania z naturą, wyrusza na wycieczkę w pasma górskie stanu Utah,
nie informując nikogo gdzie się wybiera. Wesoło zapowiadająca się wyprawa zamienia się w piekło gdy
podczas obchodzenia jednej ze szczelin pomiędzy skalnymi ścianami, potężny głaz przygniata mu prawą rękę…
Film moim zdaniem świetny. 1,5 godziny nie pójdzie na marne, a przy okazji jest szansa, że może chociaż jedna na pięć osób po obejrzeniu produkcji, uświadomi sobie jak kruche i nieprzewidywalne jest życie i jak bardzo trzeba je szanować i cieszyć każdą jego chwilą…
P.S. Poleci mi ktoś ciekawy film? Może jakiś "ulubiony" oglądany po 5 razy?;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz